Anna Bartyńska - Niecodzienna codzienność zwykłej zakonnicy
Tym to się kto inny zajmie.
Pobudka, jutrznia, msza, śniadanie, porządki, praca w ogródku, wyszywanie ornatów. A wszystko to niemal zawsze w ciszy i skupieniu. Zawsze tak samo, za murami. Kontakt ze światem zewnętrznym dopuszczalny tylko przez kratę. Taki sam strój na każdy dzień i porę roku. Zima czy lato – bez zmian.
–No jest gorąco, ale co zrobić? Jak się powierzy to Jezusowi i Maryi w jakiejś intencji, to się o tym nie myśli – odpowiada siostra Anna, wracając do klasztoru, a za nią ciągnie się ten wózeczek na zakupy, który zawsze zostawia przed wejściem do apteki, żeby nie wnosić po schodach („Nie, no to się powierza Józefowi i nie ukradną”).
Kotek zamiast mleczka.
Msza święta o godzinie 7.30. W pierwszej ławce siedzi pochylona zakonnica. Mocno przygarbiona, głowa opada jej na kolana.
–Nie szkodzi, że nie spała pani całą noc. Zobaczy pani, jak siostra Anna przysypia na mszy – śmieje się pani Teresa – bo one przecież śpią od 23.00 do 5.00 i muszą się kiedyś wyspać.
–Każdy kontempluje na swój sposób – komentuje Monika, córka pani Teresy.
–Opowiem pani anegdotkę – włącza się do żartowania siostra Anna – Jak w pewnym zakonie zabrakło kiedyś mleka i nie można go było zdobyć, to polecono jednej współsiostrze, żeby napisała prośbę na kartce i włożyła pod figurkę św. Józefa. I niezależnie od tego się modliły. I ten… Następnego dnia przyszedł do nich taki pan z kotkiem i mówi, że nie wie dlaczego, ale ma przeczucie, że one bardzo potrzebują tego kotka. No i co one miały zrobić? Przecież nie mogły mu tego kota oddać. To go wzięły i podziękowały. I on pyta, ten pan, czy czegoś jeszcze siostry nie potrzebują. A one na to, że brakuje im mleka. No i ten... Ten pan powiedział, że ma hurtownię mleka i zawsze, kiedy tylko będą chciały, to on im go da i poszedł. A kot został. No i siostry dalej nie wiedziały, dlaczego go dostały i mówią tej siostrze, żeby pokazała, co napisała na kartce. Patrzą no i rzeczywiście - intencja jest, a na dole kartki ta siostra zilustrowała intencję. Narysowała kotka z miseczką.
Zakonnica nie znowu taka idealna.
- Dziś, widzę, została pani dłużej po mszy? A mi matka przełożona pozwoliła znowu do Zakopanego jechać, do rodziny – cieszy się siostra. – Także tego... No, bo tam to mogę wypocząć – i znowu widać w oczach te iskierki radości jak u dziecka. - Będę się za panią modlić. To do zobaczenia!
–Siostra Anna? Zalicza mnie do swoich przyjaciół – dzieli się pani Teresa – Nie jest to – jak to pani mówi - „nielegalne”. Jeżeli jej przełożona wyraża zgodę na wyjazd, to jak najbardziej. Zwłaszcza że ona nie siedzi za kratą, czyli za klauzurą, jak inne siostrzyczki, tylko robi zakupy, chodzi na pocztę i robi rzeczy tego typu, coś w ten deseń. Trzeba pamiętać, że w gruncie rzeczy karmelitanki mają chody u Pana Boga.
$1–Oj, to nieprawda, że Bóg darzy je szczególnymi łaskami – oburza się pani Iwona. No i co z tego, że żyją za klauzurą, są jeszcze inne takie zakony. Każdy ma inny charyzmat i służy Bogu, i Go czci. A adoratorki? Tam na Szymanowskiego mieszkają. To przecież one adorują Krew Chrystusa i też dużo dobrego robią.
Matka i córka o siostrze.
Co ja wiem o siostrach? Oj...Dużo można o nich opowiadać. Ale osobiście znam tylko siostrę Annę, bo ona na furcie siedzi, a nie za klauzurą i można z nią rozmawiać ot tak bez kraty. Jest bardzo pogodna i ciepła. Choć słyszałam, że jest dziwna, bo jak mieszkała u niej kiedyś lokatorka, to kazała jej wracać o 21.00 do klasztoru. A tak z innej beczki, to pamiętam, jak poszliśmy kiedyś z katechetką do sióstr z Karłowicza. Opowiadały o swoim życiu codziennym. Ciągle wchodziły sobie w słowo i się śmiały, a pokazały nawet ornat własnej roboty – po prostu cudo! Na zewnątrz było widać tę ich wewnętrzną radość. Choć kiedyś koleżanka tak mi powiedziała: „Monia, te zakonnice to mają wyprany mózg i dlatego tam siedzą.” Ale sądzę, że gdyby je zobaczyła, to przez gardło te słowa by jej nie przelazły. No, ludzie często głupoty mówią, bo po prostu nie wiedzą. Nawet jak byliśmy tam u sióstr, to jeden chłopak (Andrzej) zapytał, czy one sobie same msze odprawiają , bo przecież nie mogą iść do kościoła (bo klauzura), a żaden kapłan z nimi nie mieszka.
–Siostra Anna jest bardzo pokorna i rozmodlona. Różni ludzie przychodzą do niej po rady i rozmawiają o sprawach duchowych. I to nie jest tak, jak mówi Monika, że siostra jest „dziwna”. Jak Olga tam mieszkała, bo nie miała swojego mieszkania, to musiała się dostosować do niektórych zasad, bo to jest przecież klasztor, a nie hotel i dzieją się różne cudowne rzeczy za sprawą modlitwy. Słyszałam nawet, że siostra ma kontakt z duszami czyśćcowymi, ale nie wiem, na ile to jest prawda.
Wiem, że przyjęła ostatnio cierpienie za grzeszników. Czuje, że np. grzesznik cierpi, ma pokusę popełnienia samobójstwa . I w ten sposób przyjmuje to cierpienie na siebie.
–Ale, że co? Że ona mówi: „O, Panie Boże, skoro ten człowiek chce się zabić, to niech ta pokusa przejdzie na mnie.” Tak? - wypytuje Monika swoją mamę.
–Nie - odpowiada pani Teresa. - Wszystkie przeciwności, jakie ją spotykają, czy to fizyczne, czy to duchowe ofiaruje za grzeszników o nawrócenie.
–A to, to piękne jest!
–Amen.