Kamila Szalas - Ja tu ginę, mamo!

Posiłki 3 razy dziennie. Śniadanie o 8 rano: 2 kromki chleba

posmarowane białym serem lub konserwą. Obiad o godzinie 13. Tu już

różnie: gołąbki, suche, stare ziemniaki, albo zupa multiwitaminowa,

czyli ze wszystkim, oprócz tego, co nadaje się do spożycia. Na kolację

wszyscy czekamy z największą niecierpliwością. Kubek mleka i 2 kromki

chleba z miodem. Jeśli ktoś jest jeszcze głodny, może prosić o herbatę

i chleb smarowany nożem.

   Cały oddział to korytarz, stołówka, 3 pomieszczenia dla

pracowników szpitala, 4 sale dla pacjentów oraz izolatka, sala

relaksacyjna i 2 ubikacje. Nic oprócz pomieszczeń personelu nie jest

zamykane na klucz.

   - W oknach kraty, na drzwiach kraty, jakby mogli to by nam je

nawet na dupach założyli - mówi Klaudia, jedna z pacjentek. Na całym

oddziale nie ma ani kawałka lustra. Kabina prysznicowa bez zatrzasku.

Co wieczór jedna z upośledzonych umysłowo pacjentek kładzie się na

brudnej podłodze w kabinie, leje wodę obok i śpiewa piosenkę Rihanny i

Eminema, puszczaną w radiu 20 razy dziennie.

   Jednym z pomieszczeń jest tzw. Apteka. Siedzą tam lekarka z

pielęgniarką, piją kawę, palą papierosy, a gdy wchodzi pacjent

skarżący się na ból lub złe samopoczucie , jest witany wiązanką w

stylu "Wypierdalaj, albo zaraz zamknę cię z Kulką w izolatce na cały

tydzień!".

  Nikt nie zapytał mnie o zgodę na leczenie farmakologiczne, ponieważ

jestem niepełnoletnia. Nigdy nie wiesz, co ci podają.

Mówią: "to na serce" albo "to na sen". Wszystkie te lekarstwa to

zalegalizowane przez psychiatrów narkotyki, gorsze w skutkach niż

wiele psychodelików. Często wywołują problemy psychiczne, aby koło

konsumenckie wariatów nigdy się nie zamknęło.

   Sala relaksacyjna to pomieszczenie w którym stoi telewizor i

posklejane taśmą DVD. Do wyboru mamy trzy filmy: "Gdzie jest Nemo?",

"Nigdy w życiu!" i "Ja wam pokażę!". Podczas oglądania tego ostatniego

wszyscy klaszczemy razem z Rubikiem, jak to świry. Poza tym są tu

kolorowanki i kredki oraz materace do relaksacji, które śmierdzą

piwnicą. Co rano - 20 minut gimnastyki, co wieczór 20 minut słuchania

kojącej duszę muzyki.

   Pracują tu 2 panie psycholog, bardzo młode. Opowiadają nam o

swoich idyllicznych, normalnych małżeństwach , gdzie były ostatnio na

zakupach, albo o kolejnych imprezach. Ich zainteresowanie nigdy nie

wykracza poza groteskowe "Jak się dziś czujesz?"

   Diagnozę wystawia się na podstawie kilku psychologicznych testów,

testu na inteligencję, badań typu EEG i EKG oraz krótkiej rozmowy z

pacjentem i rodzicem. Żadnych kwestionariuszy, żadnych pytań

rzeczywiście ułatwiających prawidłową diagnozę.

  W mojej karcie jest zapisane: osobowość chwiejna emocjonalnie,

socjopatia, schizofrenia.

  Żadnej rozmowy o tym, co mi jest. Ani słowa o tym, jak do tego

doszło, lub jak to wyleczyć. O diagnozie dowiedziałam się dopiero, gdy

wyszłam ze szpitala.

   Zanim lekarze stwierdzą, że pacjent nadaje się do zwolnienia ze

szpitala, mijają średnio 2 miesiące. Jeśli rodzic chce wypisać dziecko

wcześniej, musi zapłacić i podpisać umowę o wzięciu za nie

odpowiedzialności. Jeśli osoba niepełnoletnia po wypisaniu ze

Świrolandu ponawia próbę samobójczą, rodzicowi najprawdopodobniej

odbierze się prawa rodzicielskie, a dzieciak ląduje tu z powrotem.

 Młodzież do wieku gimnazjalnego codziennie chodzi do szpitalnej

szkoły. Licealiści mają odpuszczone.

  W nocy jest zimno. Sale są zamykane w czasie  dnia, więc człowiek

wariuje z nudy. Chodzę w tę i z powrotem po korytarzu, bo o spacerach

nie ma mowy. Nawet sznurówek nie mam prawa włożyć w buty, bo mogę się

na nich powiesić.

  Kiedy pacjent wyprowadzi z równowagi personel, dostaje zastrzyk

domięśniowy, aby bolało jeszcze przez kolejną dobę. Opcji jest wiele:

kaftan, przykucie do łóżka, izolatka...

   Na oddziale młodzieżowym poznałam tylko dwie psychicznie chore

dziewczyny. Na jedną wszyscy mówimy "Kulka" z powodu jej wagi. Normą

jest dla niej załatwianie się w łóżku i karmienie podłogi. Od 3 lat

mieszka w izolatce. Kiedy słyszy słowo "mama" - krzyczy. Druga

dziewczyna to Agnieszka. Również jest gruba, jej piersi wiszą do

pępka, ponieważ na gołe ciało nakłada tylko sweter. To ona zamiast

wziąć prysznic, leje wodę obok. Klaudia jest po prostu nadpobudliwa.

Raz nie jadła przez prawie pięć dni i przez to tu trafiła. W szpitalu

mieszka już trzy miesiące. Inna Klaudia ćpała już wszystko co się

dało. Na oddziale wdychała już nawet dezodorant, dla haju. Anka jest

patologiczną kłamczynią. Zmyśla co się da, nawet nie wiadomo kiedy.

Asia podcięła sobie żyły żyletką po kłótni z chłopakiem. A Magdę

przywiozły tu zakonnice z katolickiej szkoły z internatem. Nie wiem za

co.

   W szpitalu psychiatrycznym nie można wyzdrowieć. Tutaj dopiero

poznaje się chorobę. Dopiero w izolatce człowiek naprawdę obcuje sam

ze sobą, a jego świadomość jest gwałcona komunikatem od świata: nie

chcę Cię!

Licznik odsłon: 2698