Magdalena Krzych - Zabić Putina
Anna wie gdzie jest dom. Nie ma go w Polsce. Nie ma go ani we Francji ani w Niemczech. Kiedy dwa lata temu opuszczała Ukrainę chciała lepiej żyć. Bo przecież tam korupcja, abstrakcyjna inflacja i opustoszałe domy. Na Majdanie pierwsze strzały, krzyki błagające o sprawiedliwość. Chciałaby do Europy. Na zachód. Na zachodzie wolność, równość i braterstwo. Kawa z mlekiem i taksówki. Panie z bilbordów przekonują, że ludziom w Europie jest dobrze. Marlboro za 15,20.
ŚMIERĆ I PODATKI
Kiedyś taka nie była. Marzyło jej się coś więcej. Obraz krwawo wyrwany z przerysowanego filmu romantycznego. Dobrze płatna praca, wysoki poziom edukacji, social. Mąż, dzieci, Europa Zachodnia. Nie to, co tam. Tam tylko bród, smród i ubóstwo. Dziura budżetowa, złodzieje i krętacze. Tam ludzi mają za nic. Jak sobie pomyśli ile stamtąd nakradli to jej się rzygać chce. Tam nie ma co odbudowywać. Tam trzeba wszystko zbudować od nowa. Jej paranoja wynika ze strachu. Rozpoczyna się wraz z wojną, trwa do dziś. Na Ukrainie nie ma patriotyzmu. Nie ma strzałów uzasadnianych słowami „to nasza ojczyzna”, są strzały wynikające ze zwykłej ludzkiej chciwości „bo to nasze”. Za walkami na Majdanie stała przynajmniej jakaś ideologia. Za wszystkimi innymi nie stało nic. Anna ma mocne przekonanie, że musi ratować swój kraj. Gdy w Doniecku zginął jej pierwszy przyjaciel, coś w niej pękło.
KUPMY SOBIE NIEPODLEGŁOŚĆ
Dziś ci, którzy wyjeżdżają są zupełnie inni. To nie prostytutki czy tania siła robocza. Są młodzi, zdolni, zdeterminowani, jeżeli bez wykształcenia - chcą się kształcić, jeżeli bez perspektyw - chcą je sobie stworzyć. To boli ją najbardziej. Tysiące młodych ludzi, dla których Ukraina nie istnieje, którzy za nic mają swoje pochodzenie. Ona tego nie rozumie, choć bardzo by chciała. W Polsce jest dobrze. Studia można robić. Stosunki międzynarodowe w Lublinie to szczyt marzeń. Żadna tam Warszawa czy Łódź. Do domu trzeba wracać. Z kim Ukraina walczy? „Jeden powie, że z Rosją, drugi, że z samą sobą, a ja wam mówię, że walczy z tym obrazem nędzy i rozpaczy jaki pozostał" -mówi. Ale to nic. Gdyby mogła, wszystko by zmieniła. Widzi siebie jako wodza, stojącego na gruzach zrujnowanego państwa. Chce ich poprowadzić do zwycięstwa. Chce zabić Putina.
CHUJ A PALEC
W oknie pokoju numer 104 wisi ukraińska flaga. Wisiała. Pewnego dnia przyszła pani i powiedziała, że nie trzeba tak tej ukraińskości manifestować, żeby zdjęła, że jak jest taka Ukrainka to żeby do siebie na wojnę wracała. Padło kilka kurew. To wszystko. W Polsce jest gościem, gospodarzom szacunek się należy. Flaga zniknęła, konflikt między tym co „nasze” a „wasze” tylko się pogłębił...
Kiedyś na wszystko były pieniądze. Wracali z pracy i upychali banknoty gdzie popadnie. Do pudełek po herbacie. Do koszyków stojących w kuchni. Do skarpetek. Potem przyszedł kryzys. Biznes padł, a z nim majątek. Wszystko co miały okazało się nic nie warte. Spakowały walizki i wsiadły do pociągu.
W Polsce były tydzień później. Nie chcą wracać. Ukraina im nic nie dała. Julia chciałaby do Francji. Sasza niczego już nie chce.
SÓL I CUKIERKI
Sasza nie jest patriotką. Uciekła, bo nie chciała umierać jak inni. Cały ten Majdan to dla niej jedna wielka propaganda. Naćpani ludzie, którzy za wyjście z domów dostali pieniądze. Gówno, nie żadna inicjatywa społeczna. Dla niej nie ma podziału na „nasze” i „wasze”. Dla niej nie ma żadnego podziału. W Polskiej szkole jest dobrze. Początki były lepsze niż późniejsze tygodnie. Nauczyciel nie rozumie, mówi: „Jeżeli nie będziecie się uczyć, wyślemy was na Ukrainę, na wojnę”. Cała klasa wybucha śmiechem. Julia się nie śmieje. Gorzki żart przesiąknięty jest strachem. Inny. Obcy. Nie mój. Ich wojna to nasz żart. Nie przejmują się, ale coraz więcej się uczą. Tak jakby naprawdę ktoś mógł je odesłać na wojnę. Dziewczyny przynajmniej mówią miedzy sobą. Sasza i Julia nie zawsze wiedzą. Chłopcy nie mają żadnych zahamowań. Nieraz padło: „Ty chuju z Ukrainy”.
W IMIĘ OJCA I MATKI
Mama Juli siedzi i je śniadanie. Środa, może czwartek. Ogląda wiadomości. Na froncie czerwono. Za szklanym ekranem jej przyjaciel. Skatowany. Ledwo przytomny. Nie mogą zabrać go z frontu do domu. Mogą go wykupić. Za kosmiczną cenę. Mogą też oddać za niego sześciu zwykłych żołnierzy. Płacą. Ludzkie życie nie ma ceny. W domu czeka na niego czteroletnia córeczka. Ojciec traci słuch. Nie usłyszy więcej jej śmiechu. Nie usłyszy huku strzałów. Najkrwawsze wakacje w życiu Juli. Kirowohrad nie tętni życiem. Nie żyje. Na placu, który przepełniony był dotąd euforią, odbywają się najcichsze pogrzeby. Mieli po osiemnaście lat. Może też chcieli do Europy. Zero na końcu czyni liczbę zabitych abstrakcją.
JAKAŚ UKRAINA
„Uciekła, bo za dobrze miała” - mówi Sasza. Masza od początku mieszkała z nią i Julią. Dużo chorowała, nie wychodziła z pokoju, chciała wracać do domu. We wtorek wyszły po śniadanie, gdy wróciły już jej nie było. Przez cały dzień nikt jej nie widział. Wieczorem przyjechała policja. Zaczęli zadawać pytania. Kiedy ostatni raz ja widziano? W co była ubrana? Czy zabrała ze sobą dokumenty? Znaleźli ją jakiś czas później w Krakowie. Próba samobójcza. Wszystko było ok. Ale to nie był jej dom. Wróciła na Ukrainę.
Wojna? Życie jest wojną. Ciągłą walką o przyszłość, niezależność. Pokój jest jedynie chwilą wytchnienia między kolejnymi bitwami. W tym pokoju ludzie wciąż próbują znaleźć jakąś stałość.
Prowadząc największą z wojen… wojnę z samym sobą.