Sylwia Korfanty - Uciekający pan Piotr

- I znowu go nie ma. Tym razem wyjątkowo długo. Wyszedł latem, a już jest prawie zima – opowiada Pani Róża, mama Piotrka. Piotrek to tak naprawdę sześćdziesięcioletni Pan Piotr.

Jednak jego problem zaczął się już, kiedy miał 20 lat. – Nagle zaczął uciekać z domu.  Na tydzień, miesiąc, a potem na więcej – mówi tata Pana Piotra. – Tylko teraz nie ma go już prawie pół roku. Ciekawe, czy w ogóle wróci. Nikt nie wie, dlaczego Pan Piotr ucieka.   Przecież w ten sposób zaniedbuje relacje, obowiązki. Z pracy wyrzucali go już wiele razy. Poza tym, jak żyć tyle czasu poza domem? Postanowiłam zapytać, co sprawiło, że zaczął wychodzić i nie wracać zbyt szybko. – Sam nie wiem. Lubię pobyć czasem sam. Mieszkam z rodzicami. Moja partnerka nie żyje. Nie chcę przebywać sam w pustym mieszkaniu – odpowiada. Z pozoru logiczne wyjaśnienie wydaje się być niezrozumiałe. Kto z nas wybrałby taką formę ucieczki? Jak da się żyć w taki sposób?

Szałas

Pan Piotr buduje sobie szałasy, pieniądze na przetrwanie zdobywa ze sprzedaży puszek i butelek. Co je? Gdzie przebywa? Tego nie wie nikt. Nie wiadomo, czy w ogóle kiedyś Pan Piotr opowie o swoim problemie. Za każdym razem, kiedy wraca, zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Pani Róża każdego dnia patrzy przez okna z tęsknotą za Piotrusiem. Na szczęście rodzina często widuje go w okolicy. Wtedy dają znać, co u niego słychać. Kiedy ktoś mówi, żeby wrócił, odpowiada, że jeszcze nie. Ucieczka daje mu spokój. Tylko jak przetrwać kilka miesięcy, żyjąc poza domem?

Ja już nie wrócę

Od dłuższego czasu był spokój, Piotrek nie uciekał – opowiada siostra. Pan Piotr pracował, pomagał przy obowiązkach domowych. Jednak pewnego dnia znowu wyszedł i… nie wrócił. Rzekomo bez powodu, nikt nie wie kiedy, dlaczego ani po co. Przecież jest zimno, jak on sobie poradzi – martwi się matka. To problem, który powtarza się właściwie co roku od 40 lat. – Za każdym razem, kiedy wróci, wiem, że znowu odejdzie – powiedziała Pani Róża. Zatem jest to coś, co już raczej się nie zmieni. Pan Piotr nie widzi problemu, a jego rodzice każdego dnia odchodzą od zmysłów. Tym razem to rekord. Pan Piotr przebywa poza miejscem zamieszkania już pół roku. Okazuje się, że popadł w długi. Spotykany na ulicy odpowiada: - Ja już nie wrócę, nie pytajcie. Temperatura każdego dnia spada. Jak sobie radzi? Jak to się dzieję, że potrafi przetrwać i jest zdrowy? Często jego siostra opowiadała, że zauważyła, jak mama szykuje dla niego ubrania i wystawia je w reklamówce przed domem. Raz na jakiś czas ktoś je stamtąd zabiera. Czy to jakaś tajemnicza umowa, forma pomocy? Może niezawodna intuicja matki i opiekuńczość? Poza tym Pan Piotr posiada chyba jakiś instynkt przetrwania i doskonale radzi sobie, żyjąc na łonie natury.

Mając dom, mieszka na ulicy

Raz policja przywiozła Pana Piotra do rodzinnego domu. – Myśleliśmy, że to bezdomny albo jakiś pijak – mówi jeden z policjantów. Kolejnego dnia i tak wrócił do koczowniczego trybu życia. Teraz podobno ma jakiegoś towarzysza  - mówi znajoma, która spotkała go niedaleko. Był bardzo zaniedbany i brudny – wspomina. Dlaczego w takim razie nie chce wrócić do domu? Czy naprawdę woli żyć w takich warunkach? Najwidoczniej skoro od tylu lat nic się nie zmieniło, to chyba już się nie zmieni. Dziwne. Nie znam drugiego takiego przypadku.

Śmierć przyczyną powrotu

Dwa tygodnie temu zmarł towarzysz Pana Piotra. Ten zawiadomił więc policję. Zabrali go na przesłuchanie. – Spaliśmy pod gołym niebem, a on już się nie obudził – opowiada policji Pan Piotr. Potem zabrali go do szpitala. Umyli i doprowadzili do porządku. – Teraz zawieziemy go do Domu dla Bezdomnych – mówi jeden z lekarzy. – Ale ten Pan ma rodzinę i piękny dom – dodaje drugi z lekarzy, który zna Pana Piotra. To był szczególny dzień – urodziny Pani Róży. – Wystraszyłam się, gdy przyjechała karetka. Nie wiedziałam, o co chodzi. Nagle zobaczyłam, że Piotruś czysty i pachnący wchodzi do domu. To najlepszy prezent, jaki mogłam dostać – wspomina matka Pana Piotra. Teraz trafi do Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublińcu . Jednak, jak stwierdza lekarz: - to już nic nie da, jest wędrownikiem z wyboru. Dlaczego? Tego nie wie nawet sam Pan Piotr. Może kiedyś opowie swoją historię od początku. Może kiedyś wszystko się wyjaśni…a może nie.

Licznik odsłon: 2304